Pandemia nie sprzyja dobrej kondycji psychicznej. Od roku tkwimy w poczuciu zagrożenia, niejednokrotnie ograniczając kontakty z innymi ludźmi i działania, które w normalnych warunkach poprawiały nasz psychiczny dobrostan.
Pozorna izolacja
Bardzo złudne jest twierdzenie, że wszyscy tkwimy w izolacji. Oczywiście, wiele osób pracuje zdalnie i siedzi w domach, ale oznacza to ograniczenie bezpośrednich kontaktów międzyludzkich z jednoczesnym nadmiarem informacji, które docierają do nas z mediów.
Im mniej kontaktujemy się osobiście ze światem zewnętrznym, tym bardziej śledzimy go w internecie. A tam od roku nie ma zbyt wielu pozytywnych informacji. Zmieniają się one szybko i każdego dnia dotyczą właśnie nas. Nie jakiejś innej części świata, kraju, innej grupy społecznej, ale nas.
Ten rok pogłębił nasz nawyk, że musimy wszystko wiedzieć natychmiast. Przecież rząd i dziś mógł wprowadzić nowe obostrzenia. Albo pojawiła się nowa tarcza. A może, i tu wkrada się nadzieja, jest znów mniej zachorowań.
Nadmiar wiedzy w niczym nam nie pomaga. Nie daje żadnej realnej kontroli, nie broni nas przed zagrożeniami. Nie musimy wiedzieć wszystkiego za minutę od pojawienia się wiadomości. Sprawdzanie informacji raz dziennie zupełnie wystarczy. Jeśli nie będziemy non stop śledzić napiętej sytuacji politycznej w kraju oraz codziennej liczby ofiar, to… nie poczujemy się gorzej.
Media społecznościowe też nie pomagają, a przecież nie musimy znać każdej opinii na temat posunięć rządu. Nie musimy tej opinii wygłaszać. Nie musimy się ustosunkowywać.
Jesteśmy zamknięci w czterech ścianach z nadmiarem, na który nie mamy odporności. Nikt z nas nie ma wytrzymałości na media społecznościowe, które pełne są teraz złych wiadomości i silnych emocji. Nie są to uczucia przyjemne. Media są pełne ostrych ocen, ale też budują w nas poczucie strachu.
Polska, pod względem liczby codziennych zgonów na milion mieszkańców, ma jeden z najwyższych wskaźników śmiertelności w Europie. Lęk o siebie i bliskich jest bardzo ważną składową, ale nie jest jedyną. Obawiamy się globalnego kryzysu finansowego i zapaści gospodarki w kraju.
Boimy się spadku własnych dochodów lub bezrobocia oraz tego, że mamy do spłacenia raty kredytów.
We własnej głowie
Zamknięcie w czterech ścianach dodatkowo skłania do zamieszkania w swojej własnej narracji. Pracownikom korporacji z wielkich miast, którzy od miesięcy pracują zdalnie, wydaje się, że tak teraz wygląda świat (według GUS zdalnie pracuje co czwarty z nas).
Z chwili na chwilę aktualizują nam się informacje ze świata, a my tracimy jednak kontakt z rzeczywistością. Nie zastanawiamy się nad tym, ile osób musi jednak codziennie jechać do pracy i narażać się na realne ryzyko.
Godziny pracy się zacierają, na domowych komputerach mamy non stop włączone korporacyjne komunikatory i jesteśmy do pracy przywiązani jeszcze bardziej niż zwykle. Nie wiadomo, kiedy jest czas pracy, a kiedy czas odpoczynku. Nie ma przed nami drogi do pracy, więc usiąść do niej można już przy śniadaniu – o szóstej trzydzieści. Czy to sprawi, że pracę skończymy wcześniej? Raczej nie.
Nawet jeśli pracujemy z domu, wcale nie sprawia to, że mamy więcej czasu dla siebie i bliskich. Znajomych i przyjaciół mamy w komunikatorach, kontaktujemy się, ale to nie jest rozmowa. Nie słyszymy ich głosów.
Co się z nami dzieje?
Nie ma jednej metody na to, co się z nami dzieje, bo jedni znoszą to lepiej, a inni gorzej.
Jedni powinni skorzystać z porady psychoterapeuty, z którym można porozmawiać teraz online, a innym wystarczy, że spojrzą z dystansem na to, co w ciągu tego roku się stało. Jak wyglądają nasze nowe nawyki? Które z nich nam przeszkadzają? Czego nam brakuje? Jak można to rozwiązać? Jeśli trudno na siebie spojrzeć, warto to sobie rozpisać lub zapytać domowników. A najbardziej może nam pomóc, jeśli zapytamy bliskich, jak się miewają i czy czegoś od nas nie potrzebują.
Warto zadbać o swój nastrój i poczucie bezpieczeństwa. Możemy już dziś wykupić wakacyjną wycieczkę i zacząć ją planować. I to bez strachu, że coś pokrzyżuje nasze plany – ubezpieczenie od kosztów rezygnacji z podróży załatwi sprawę. Dodatkowo dobrze mieć wykupione ubezpieczenie mieszkania – użytkujemy je teraz intensywniej i warto się przygotować na różne ewentualności.