Dlaczego warto śledzić komunikaty MSZ?

4 min. czytania

Wiemy, że niebezpiecznie jest w Jemenie, Somalii, Syrii, Libii czy Mali. Raczej nie wyjedziemy też na wakacje do Donbasu, Libanu czy Algierii. Zamach terrorystyczny w Tunezji pokazał jednak, że nawet popularne i z pozoru pewne miejsca, w których Polacy spędzają wakacje, nie muszą być bezpieczne.

Ubezpieczyciel nie pomoże

Polisa turystyczna nie służy do zapewnienia pieniędzy na okup, jeśli zostaniemy uprowadzeni przez terrorystów, jak również do ratowania spod kul turystów, którzy z ciekawości wyjeżdżają w rejony walk. Z tego powodu ubezpieczyciele w ogólnych warunkach ubezpieczenia wyłączają swoją odpowiedzialność za szkody będące skutkiem działań wojennych, rozruchów czy aktów terroryzmu. Wyjątkiem są sytuacje, gdy do zdarzeń tych dojdzie w miejscu dotychczas bezpiecznym - wtedy ubezpieczyciel zapewni nam niezbędną pomoc, żebyśmy mogli opuścić to miejsce.

Nie liczmy na to, że inaczej będzie w sytuacji, gdy na wakacje jedziemy z biurem podróży. Jeżeli kupujemy wyjazd u touroperatora, wówczas na organizatorze ciąży obowiązek zawarcia umowy ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW) oraz kosztów leczenia za granicą (KL). Przeważnie jednak polisy takie mają podstawowy zakres i niskie sumy ubezpieczenia, a biuro podróży nie ma obowiązku chronić turysty przed skutkami wojny i terroryzmu. To w naszym interesie leży unikanie miejsc niebezpiecznych.

Do tego w razie odwołania imprezy turystycznej biura podróży mają obowiązek zwrócić klientowi poniesione przez niego koszty oraz wypłacić odszkodowanie (wyjątkiem jest sytuacja, gdy odwołanie wyjazdu jest skutkiem tzw. siły wyższej). Dlatego nie spodziewajmy się odwołania wycieczki w miejsce ryzykowne, wyjąwszy sytuacje ewidentnie niebezpieczne. Wprawdzie ustawa o usługach turystycznych nakazuje powiadomienie klientów o tzw. szczególnych zagrożeniach mogących narazić czyjeś życie lub zdrowie, jakie mogą się zdążyć na odwiedzanym terenie, ale sformułowanie to jest na tyle nieprecyzyjne, że nie wiadomo dokładnie, w jakich sytuacjach można liczyć na takie ostrzeżenie. Poza tym to turyści decydują o tym, gdzie chcą jechać, a nie biura podróży. Te ostatnie tylko wychodzą naprzeciw oczekiwaniom klientów.

Miejsc niebezpiecznych powinniśmy unikać oczywiście nie tylko dlatego, że nie zadziała tam nasza polisa turystyczna. Głównym powodem jest to, że możemy tam stracić życie albo zdrowie.

Skąd mamy wiedzieć, które miejsca są niebezpieczne? Wiadomo, że państwa znajdujące się na czołówkach gazet z powodu wojen nie są dobrymi miejscami na urlop, ale jak się okazuje, ryzykowne mogą być także wyjazdy w miejsca, w które od lat biura podróży wożą tysiące turystów.

Na pomoc przychodzi nam MSZ, który na bieżąco publikuje ostrzeżenia dla podróżujących na swojej stronie internetowej. Komunikaty MSZ są aktualne do odwołania, dlatego zanim wyjedziemy gdzieś na wakacje, warto się z nimi zapoznać. Po zamachu w Tunezji stały się one bardziej szczegółowe i precyzyjne, tak że dzięki nim każdy turysta może świadomie podjąć decyzję o urlopie, biorąc pod uwagę ryzyko.

Na liście ostrzeżeń MSZ obecnie znajduje się nie tylko Tunezja, ale też Jordania, Maroko, Egipt, Indonezja, Filipiny i oczywiście Ukraina. Sprawdzenie, czy MSZ odradza podróż do miejsca, w którym planujemy urlop, powinno być nieodłącznym elementem przygotowań do podróży. Tak samo jak zakup ubezpieczenia turystycznego.

( )
Udostępnij artykuł
-10% dla dzieci i młodzieży do 25 lat

Idealna ochrona na każdą podróż – od weekendowych wypadów po egzotyczne wyprawy

od 5,00 zł za dzień

Poznaj ofertę